czwartek, 12 kwietnia 2012

Koszo-worek

Nie będę zaprzeczać, jestem bałaganiarą. Może mniejszą od kiedy mam dzieci i muszę sama po nich sprzątać, ale to jest nieuleczalna przypadłość. Więc zdarza mi się pozostawiać robótkę tam gdzie siedzę, bo za chwilę ją skończę... iii oczywiście to nie jest tak zaraz bo coś tam trzeba zrobić. Więc aby ułatwić sobie pracę i nie drażnić męża (którego upominam o pozbieranie śrubek, drucików lub śrubokrętów) powstał kosz...a może worek? Grunt że spełnia swoja funkcję. Jest bardzo pojemny.
I ma uszy które zniosą ciężar kłębków włóczki.

3 komentarze: