czwartek, 1 listopada 2012

Kawałek kolczyka z jubilerskiego drucika.

   Jesienne klimaty są w tym roku bardzo zmienne. Dokładnie tak jak w mojej głowie. Ostatnio wiele emocji gościło w moim małym świecie. Ucierpiała oczywiście moja pasja, a wraz z nią sposób na odstresowanie. W związku z tym rozpoczęłam kolejne robótki bez terminu zakończenia. Fotki wkrótce. 
   Tymczasem ostatnio po raz pierwszy spróbowałam szydełkować drucikiem jubilerskim. Zupełnie inne doznania towarzyszą temu materiałowi. Na specjalne zamówienie Karoliny sporządziłam takie kolczyki...
Srebrne z niebieskim oczkiem. Oraz złote z czerwonym...
   Niestety późną wieczorową porą nie udało mi się uchwycić ostrości. 
Doświadczenie uważam za udane gdyż obawiałam się totalnego fiaska, a Karolina była bardzo zadowolona z efektu. Nie wykluczam więc możliwych innych prac w tym temacie w najbliższym czasie. Gdyby ktoś z zaglądających chciał podzielić się swoimi doświadczeniami, lub pomysłami w tej dziedzinie chętnie poczytam i ładnie podziękuję.


sobota, 15 września 2012

Robi się...


Kto posmakował pasji tworzenia wie że nie można potem bez niej żyć... ja też nie mogę... muszę chociaż odrobinkę... nawet jak już nie mam siły na nic... muszę bo zwarjuję... robi się:



Aruba - odsłona 2

W moim posiadaniu znajdują się tylko trzy taśmy Aruba. Z dwóch już powstały szaliczki i ostatni z pewnością powstanie przed rozpoczęciem szalikowego sezonu. Tymczasem w odcieniach zieleni i szarości aruba po raz drugi, na innej modelce (wybaczcie jakość zdjęć dotychczas moje prace nie zarobiły na lepszy sprzęt ;) )

Tymczasem wszelkie prace twórcze zwolniły niebywale z powodu podwójnego etatu i chorób szalejących wśród malizny. Pomiędzy wyrabianiem się na zakrętach zabrakło zwyczajnie czasu na twórcze wyżycie. Długo tak nie wytrzymam.

piątek, 31 sierpnia 2012

Aruba

Aruba to nazwa włóczki - a raczej taśmy, która zauroczyła mnie tak bardzo że w ciągu 2,5 godziny powstał szalik dla mojej córki równie oczarowanej głównie kolorami. Przybyła do mnie jako prezent od koleżanki z Anglii. Nie wiem czy jest dostępna w Polsce, do tej pory się z nią nie spotkałam. Instrukcję znalazłam bardzo szybko w internecie i nie zwlekając rozpoczęłam robótkę... najpierw na próbę... ale szło tak sprawnie ze postanowiła od razu dokończyć szaliczek i oto jest:

Arubę przerabia się drutami, a raczej pałeczkami. Ja wraz z motkiem otrzymałam w prezencie bambusowe pałeczki, niezwykle lekkie.
Oto prezenty które mnie zainspirowały i dodały otuchy, albowiem od poniedziałku rozpoczynam dodatkową pracę i zamieszanie organizacyjne wyssało ze mnie energię twórczą.






Dwa inne motki Aruby czekają na swoją kolejkę. Jeden motek = jeden szaliczek.



Za prezenty gorąco dziękuję Tobie Anetko :*

A to było tak...

W samym środku sierpnia, w Parku Konstytucji Trzeciego Maja w Suwałkach odbył się Jarmark Kamedulski. W Alei Artystów stał stragan pod szyldem "MamoDroga" gdzie zaszydełkowana wraz z  Blaszany Bębenek i przyjaciele wystawiły swoje prace rękodzielnicze. Większość dokumentacji fotograficznej jest dostępna na naszym profilu na facebook-u. To właśnie przygotowania do tego kiermaszu pochłaniały ostatnio mój wolny czas. Bo kiedy nie organizowałyśmy to tworzyłyśmy, a gdy nie tworzyłyśmy to zajmowałyśmy swoje szanowne domowe stanowiska. Dlatego z dużym opóźnieniem zamieszczam kilka zdjęć swoich rękodzieł które dostępne były na owym kiermaszu.


kolczyki



trzy sówki - broszki




bransoletki bez zapięcia












trzy róże - broszki



czarny zestaw bransoleta zapinana i kolczyki

niebieski zestaw bransoleta zapinana i kolczyki
Miś
Miś doczekał się ocząt, noska, kokardy, a nawet różowej spódniczki ale dopiero po mojej sesji zdjęciowej.
Wrażenia po pierwszym moim występie kiermaszowym są mieszane, ale bardzo intensywne. Na horyzoncie pojawiło się Święto Siei, tam też będą stragany, wśród nich "MamoDroga" .

wtorek, 31 lipca 2012

Drewniane wózki, koniki malowane... pachnące kołduny i chleb z miodem.

Ostatnio w sobotę i niedzielę w Suwałkach miejski park zmienił się w kiermasz rękodzieła. Pomimo upału nie mogłam tego ominąć. Cała rodziną więc wybraliśmy się na wyprawę. Tak prawdziwą wyprawę, bo pieszo (dojechanie autem do centrum graniczyło z cudem). Zapas napojów i przegryzek wędrował razem z nami. Kiedy wreszcie mimo gorąca dotarliśmy na miejsce mój entuzjazm przygasł na tyle że rozstałam się ze straganami bez odruchu opętania. Bo było na co popatrzeć...
drewniany źrebak naturalnych rozmiarów...

stoły, ławy i komody...


drewniane wózki, motylki i ptaszki...

korale kolorowe...
drewniane anioły...

ażurowe sukienki, sweterki i poncza...

dekoracyjnie poplątane gałazki...



drewniane patery, wałki, świeczniki i zabawki...

plecionych mebli i dekoracji nie udało mi się ogarnąć jednym ujęciem więc tylko namiastka...

Litewskie chleby i inne wypieki, z miodem, z nasionami i ziołami...


a na koniec przepysznie pachnące wianki i bukiety z kwiatów i ziół "...Nadbiebrzańskich lasów, łąk i pól".

Nie udało mi się przyzwoicie sfotografować stoiska z tradycyjnym Tatarskim jadłem. Moje dzieci wchłonęły po "kołdunie" serowym w takim tempie że nie zdążyłam nawet powąchać, czyli smaczne były. Nie uwieczniłam także wspaniałych dywaników z bawełnianych gałganków prosto z krosna, we wszystkich kolorach tęczy. Gdzieś niedaleko pan malował drewnianego konika, śpiewano pieśni tradycyjne białym głosem. 
Nie zabrakło też jarmarcznych biznesmenów, multimedia wciskały swoje ulotki otumanionym ferią barw i zapachów przechodniom. Dzieciaki były kuszone trampolinami i innymi plastikami.
Opuściłam park nienasycona i z kolejnymi pomysłami na dzierganie. 
12 sierpnia kolejny jarmark :D -  "Kamedulski".  Kto będzie w okolicy zapraszam. Może zaszydełkowana też stragan swój mały postawi???








czwartek, 28 czerwca 2012

Trzy broszki.

Ponieważ ostatnio bardzo zaniedbałam wpisy, zakupy nowej porcji włóczek i kordonków stały się idealną okazją do przerwania milczenia. Bo jak tu nic nie szydełkować jak kolory kuszą, a nić pięknie błyszczy i sama się układa?!
 Ostatniego wieczora powstały trzy skromne broszki.


Brak wpisów na blogu to zwyczajnie brak czasu. Większe pociechy to więcej obowiązków niestety. Ostatnio ktoś podsumował mój etat mamy obliczając 62 praco- godziny na dobę, czuję się więc usprawiedliwiona i podbudowana, że w takim tempie jeszcze trzymam się w jednym kawałku.

Mam nadzieję ze już wkrótce uda mi się pochwalić ukończonym szydełkowanym kucykiem w kolorze bladożółtym. Moja 5 letnia córcia twierdzi że to "Flattershy", a ja jej wierzę bo nie nadążam już za imionami bajkowych stworów.
Na dzień dzisiejszy prezentuje się tak:


W trakcie powstawania jest także piękna orchidea, której tutorial dostępny jest tutaj: http://www.babyblog.ru
Jeszcze nie skończyłam pierwszej testowej wersji a już sypią się zamówienia. Wszystkim bardzo dziękuję za wiarę w moje umiejętności. I proszę o cierpliwość gdyż z czasem niestety u mnie ostatnio krucho.
Jutro koniec roku szkolnego i początek wakacji.
 Co przyniesie nam tegoroczne lato?

czwartek, 26 kwietnia 2012

Nauka pisania.

Dzisiaj zapraszam do innej formy zabawy. Każdy kto ma córkę, syna, siostrzenicę, bratanka, wnuczkę i wnuczka na pewno zainteresuje się taką rozwijającą formą zabawy. Idealne ćwiczenia dla 6 - letnich rączek przed rozpoczęciem pierwszej klasy, ale też dla wszystkich miłośników rysowania. Nauka pisania, ćwiczeń rączki, liter alfabetu i wyśmienita zabawa zajmująca pociechy na dłuższą chwilę w jednym miejscu. Polecam. Sprawdziłam na swoich dzieciach.

http://www.bazgroszyt.pl/wiosenny-kurs-nauki-pisania-karty-all

Do pobrania za darmo (czas ograniczony) wystarczy się zarejestrować, zalogować i wydrukować gotowe karty do pracy.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Uszyłam "kucyka"

Szydełkowane ma tylko źrenice. Bo musiały być bardzo ciemne, a jedynym dostępnym ciemnym  materiałem był czarny kordonek. Oczka wycięte z filcu, materiał to za mała bluza polarowa. Pomysł pochodzi od mojej córci Gabrysi, kocha wszystkie kucyki.
Jak każdy porządny kucyk i ten musiał mieć znaczek (to bardzo ważna cecha kucyka!) i znowu pokłoniłam się filcowi. Fryzura powstała z bardzo mięciutkiej włóczki recyclingowej, przez to bardzo pokręconej jak włosy mojej córci. . Wprawdzie nie wyszła zupełnie według planu ale Gabi jest zadowolona, a ja mam doświadczenie na przyszłość.

Niestety mój sprzęt nie oddaje łagodnego koloru fioletowego całej przytulanki, musicie mi uwierzyć że jest przytulankowy. Wypełniony sylikonowymi kuleczkami idealnie się "układa" i jest bardzo mięciutki. Z miejsca stał się druhem do zasypiania.


Koszo-worek

Nie będę zaprzeczać, jestem bałaganiarą. Może mniejszą od kiedy mam dzieci i muszę sama po nich sprzątać, ale to jest nieuleczalna przypadłość. Więc zdarza mi się pozostawiać robótkę tam gdzie siedzę, bo za chwilę ją skończę... iii oczywiście to nie jest tak zaraz bo coś tam trzeba zrobić. Więc aby ułatwić sobie pracę i nie drażnić męża (którego upominam o pozbieranie śrubek, drucików lub śrubokrętów) powstał kosz...a może worek? Grunt że spełnia swoja funkcję. Jest bardzo pojemny.
I ma uszy które zniosą ciężar kłębków włóczki.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Wesołych Świąt!

Wesołych Świąt  Wielkanocnych
Miłych spotkań rodzinnych oraz spokojnego wytchnienia
i pięknej pogody życzę wszystkim zaglądającym.

Mój kogucik rozpanoszył się na całego. Nawet sesja jajeczno-szydełkowa musiała z nim się odbyć. I kto powiedział ze jaja to domena kury?


Był taki bojowy że wiąż przewracał jajka. 

Kogucik czy kurka?

Taką serwetkę popełniłam z okazji świąt. Już ozdabia piękny drewniany kredens u Zimowej (komponują się doskonale). Czy to kogut czy kura wciąż jest kwestią sporną. Dlatego też nie mogę odszyfrować postawy mojego szklanego kogutka, czy to poza bojowa (jeśli to kogucik) czy to zaloty (jeśli to kurka).

Wzór na kogutka/kurkę oraz border pochodzi z zeszytu nr1/2008 "Sabrina Robótki extra" Pod tytułem "Szydełkowa Wielkanoc".

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Zajączek czy króliczek?

Z powodu wiosennego ocieplenia musiała szybko powstać czapka adekwatna do potrzeb (łącznie z kolorem na zamówienie) Moja klientka nie długo cieszyła się nowym nabytkiem gdyż ocieplenie zostało zastąpione wiosennym oziębieniem, a część odpowiedzialna za noszenie doznała uszczerbku, który wymagał założenia dwóch szwów.
Oto niezadowolony zajączek:




 Oto "uszczerbek" pod zielonym plasterkiem:


 A oto klientka ze sprawcą "uszczerbku" . W sumie nie wygląda na winowajcę, musicie mi uwierzyć.

Wszystko dobrze się skończyło,  tylko czekamy na cieplejsze dni by zdążyć uwiecznić na fotce zajęcze "uszęta"/słuchy  podskakujące i falujące nad głowa klientki.