Aruba to nazwa włóczki - a raczej taśmy, która zauroczyła mnie tak bardzo że w ciągu 2,5 godziny powstał szalik dla mojej córki równie oczarowanej głównie kolorami. Przybyła do mnie jako prezent od koleżanki z Anglii. Nie wiem czy jest dostępna w Polsce, do tej pory się z nią nie spotkałam. Instrukcję znalazłam bardzo szybko w internecie i nie zwlekając rozpoczęłam robótkę... najpierw na próbę... ale szło tak sprawnie ze postanowiła od razu dokończyć szaliczek i oto jest:
Arubę przerabia się drutami, a raczej pałeczkami. Ja wraz z motkiem otrzymałam w prezencie bambusowe pałeczki, niezwykle lekkie.
Oto prezenty które mnie zainspirowały i dodały otuchy, albowiem od poniedziałku rozpoczynam dodatkową pracę i zamieszanie organizacyjne wyssało ze mnie energię twórczą.
Dwa inne motki Aruby czekają na swoją kolejkę. Jeden motek = jeden szaliczek.
Za prezenty gorąco dziękuję Tobie Anetko :*
o rety! muszę zobaczyć go na żywo!
OdpowiedzUsuńWow! Pięknie to wygląda i ten kolor,brawo!
OdpowiedzUsuńjest wspaniały!!! trzeba Cię rozreklamować
OdpowiedzUsuń